poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 6


- Nie zobaczysz, tylko mów mi, gdzie ty mnie wywozisz, albo zacznę się drzeć!- Zagroziłam.
- A przed chwile mówiłaś, że nasz podstawy samoobrony i karate... A teraz chcesz krzyczeć?- Próbował pohamować śmiech, ale trochę m o nie pykało. 
- Bardzo śmieszne kurwa, bardzo! Mów, albo...
-Już jesteśmy.-Powiedział wyłączając silnik, nie zwróciłam nawet uwagi, że już dojechaliśmy. I to gdzie!
            Staliśmy właśnie w najbogatszej części miasta, tuż pod NAJDROŻSZYM centrum handlowym La'Casamia. No mija kasa, mija...
-Choć, chyba,  że chcesz się spóźnić na lekcje...-Powiedział, wysiadając z samochodu.
-Ełęższzz bołłł noaałd...-Wybełkotałam i zaczęłam odpinać pasy. Tylko, że one do jasnej cholery nie chciały mnie puścić. Aaaaa!! Kurwa!! Umieram, auto mnie pożera!! Ja jebie, zdechnę w samochodzie i to w dodatku nie mając wypadku!!
            Widząc moją desperację, Alan otworzył moje drzwi i nachylił się ku mnie.
- Co ty kurwa robisz??!!- Wydarłam się na całe gardło, ale on tylko skrzywił się, ponieważ zrobiłam to wprost do jego ucha.- Zostaw mnie! Ludzie ratunku!!
- Przestań tak wrzeszczeć, jeszcze ludzie pomyślą, że cię tu morduję, albo...- Powiedział, a w jego głosie dało się odczuć,  pewną irytacje.
-A niby, co robisz?!-Przerwałam.- No słucham, co chcesz zrobić!?
            W tym samym momencie Alan nachylił się i odpiął mój pas, po czym z powrotem wrócił do pozycji wyprostowanej.
- Właśnie to. I po co było tak, cholernie wrzeszczeć?
- A idź pan w chuj!- Powiedziałam i wygramoliłam się z samochodu.- Jeszcze będzie mnie tu fajfus pouczał, co mi wolno, a czego nie!- Powiedziałam pod nosem idąc przed siebie.- No nie doczekanie, bo...
- A ty, do kogo?!- Usłyszałam za sobą męski twardy głos. Obejrzałam się i zobaczyłam idącego w moją stronę ochroniarza.- Czego tu szukasz dzieciaku?!- Dodał, gdy stał już przede mną.
- Boo... Ja...- Zaczęłam bekać. I co ja mam mu kurwa powiedzieć, że co, że wyszłam sobie na spacer, po tym jak nie mogłam odpiąć pasów w samochodzie?
- Ona jest ze mną.- Usłyszałam głos Alana.- Jakiś problem? Możemy go rozwiązać u mojego ojca?
-Att eee boo jaa...- W tym momencie to ochroniarz zaczął się jąkać.-Przepraszam.-Powiedział po chwili i odszedł.
            Spojrzałam ze zdziwieniem na Alana, ale on tylko uśmiechnął się i ruszył w kierunki windy, którą dopiero teraz zauważyłam.
-Idziesz?-Rzucił przez ramię, a mi zrobiło się tak jakoś głupio. Fak! Pierdolone sumienie.
Stałam tak i patrzyłam jak wciska guzik do windy, po czym podchodzi do mnie i łapiąc mnie za rękę wciągnął mnie do niej. Co mi się kurwa dzieje? Hodon weź się do kurwy i nędzy ogarnij.
- Co się stało?-Alan wyrwał mnie z zamyślenia, a w jego oczach widać było zainteresowanie.
-A, co cię to? Długo tu będziemy, bo się do szkoły spóźnimy?- Powiedziałam i z furknięciem odwróciłam głowę w druga stronę.
- Jeśli zrobisz to o co cię poproszę to, będziemy w szkole za jakieś…-Spojrzał na zegarek, który uwierzcie mi nie wyglądał na tani.- Za jakieś 15 minut… A co?          
            Spojrzałam na swój zegarek (w telefonie, co prawda, ale co, zawsze coś...) u mnie właśnie dochodziła 8.
- Nie chcę nic mówią, ale za 3 minuty mam randkę z Kretoszczurem! A nie mam zamiaru nagrabić sobie bardziej u…
- O nią się nie martw, już jestem jej pupilkiem, więc cię usprawiedliwię. A jakby, co to mój ojciec napisze nam zwolnienie.-Powiedział, przerywając moją genialną wypowiedź.
- A chuj z nią.- Powiedziałam.- Chodzi mi o moją babcię. Jak się wkurwi, jest jak Big Babcia, co ja pieprze jest, jak terminator po 60...
- Haha...-Przerwał mi jego donośny śmiech.- A dla mnie wyglądała na całkiem miłą, elegancką i spokojną staruszkę...
- Taa... Spokojna to ona jest jak śpi i jeść nie woła...- Dodałam pod nosem, z grobowa powagą.
- Co?- Spytał, przestając się śmiać.- O już jesteśmy!- Dodał, gdy winda stanęła.
- Mam nadzieję, że szybko się wyrobimy...
- Szybko, aż tak ci się spieszy do szkoły? Bo wiesz, co, jak co nie wyglądasz na taką?- Powiedział, a żeby mnie bardziej wkurwić, przechylił głowę na bok i spojrzał na mnie, jak na zwierzątko w zoo.
- Za to ty wyglądasz, jak wypierdek mamuta!- Powiedziałam, po czym zaczęłam się z tego sama śmiać...
- Dobra, wygrałaś! A teraz chodźmy, bo się księżniczka nie chce spóźnić na lekcje...- Teraz to on burczał coś pod nosem, ale nie wiedziałam, czy na złość mi, czy tak na prawdę?
             Szliśmy przez dość szeroki korytarz, po czym przeszliśmy przez wielkie szklane drzwi, trafiając na ogromny hol. Przecież tu można grać kurwa w piłkę!! Stałam tak, ze szczekną między kosatkami. W tym samym momencie podbiegła do nas jakaś dziewczyna i rzuciła się Alanowi na szyję. Nie wiem, czemu poczułam, taki gniew, złość i mord jednocześnie, że z miłą chęcią, podeszłam bym do niej i ostukała tą wytapetowana mordę o ścianę...
- Aluś? A kto to jest?- Powiedziała dźwięcznym i melodyjnym głosem. Zraz rzygnę tęczą!!
- To Awaragona i jest...
- Twoją dziewczyną!- Przerwała mu, podskakując entuzjastycznie i klaszcząc w dłonie, jak jakaś foka w cyrku. Nie no, teraz to już na pewno się porzygam, lecz już nie koniecznie tęczą.  Potem znalazła sobie nowa ofiarę: mnie! Rzuciła się teraz na mnie, całując w policzek.
- Co jest kurwa, pojebało cię?!- Krzyknęłam, odpychając ją od siebie.
            Spojrzała na mnie jak, kot ze Shreka a w jej oczach pojawiły się łzy...
- No to pięknie! 
            Powiedział Alan i podszedł do niej, po czym objął ją ramieniem. Znów poczułam dziwne ukłucie w środku, wszystko się we mnie gotowało... Alan Spojrzał na mnie, lecz spojrzał w taki sposób, że aż mnie zmroziło, a jednocześnie zrobiło mi się głupio. Ach, kurwa niech stracę... 
- Przepraszam.- Powiedziałam.- Po prostu mnie zaskoczyłaś i dlatego tak zareagowałam... Miło mi cię poznać, jestem Awaragona, choć już to zresztą wiesz... Nie płacz...- Kupię ci chechłacz! Ja pierdole ona jest naprawdę, jebnięta... Ciągnie swój, do swego... Spojrzałam na Alana.- I co teraz robimy?-Spytałam.
- Jestem głodna...- Odezwała się... Właśnie, jak ona się zwie w ogóle?
- A właśnie, jak ty masz na imię?- Spytałam, patrząc teraz prosto, w jej błękitne zapłakane oczy.
- Ally. Ally Redo. Jestem  kuzynką Alana...
            Zong! KUZYNKA??!! Byłam zazdrosna o kuzynkę?! Nie no Hodon popisałaś się oj się kurwa popisałaś...



-=-=-=-=-#-=-=-=-=-
-=-=-=-=-#-=-=-=-=-#-=-=-=-=-#-=-=-=-=-

Z dedykejszyn dla Blądii!! KOCHAM CIĘ <3
PS. Jeszcze jedno chciałabym was prosić o głosowanie na zespół - Centrala 57
Chłopaki naprawdę świetnie graja, znam ich osobiście i prosili  o wrzucanie tego linka i spamowanie całego internetu :) A tutaj macie jeszcze kilka ich utworów:
I moja ulubiona Mamy Siebie 
 

wtorek, 23 października 2012

Rozdział 5

      Wstałam jak zwykle, zamordowana tym co zobaczyłam w lustrze, stojącym na wprost mojego łóżka. Podeszłam do owego lustra i popatrzyłam na bliżej nie zidentyfikowaną mi osobę. Po jakimś czasie obudziłam się do końca, rozpoznając w tej postaci swoją twarz. Ja pierdole! Łat da fak?! Czy jakoś tak... Z dzikim furknięciem otwieram wrota mojej osobistej Narni i zaczynam grzebać w moim osobistym, burdelu z ubraniami. Wyciągnęłam  jak zwykle, jakieś jeansy, które o dziwo nie wpadły mi wcześniej w oko. Następnie dokopałam się do jakiejś bluzki? Wow, to już coś! Zerknęłam na zegarek podróż, i kopanie zabrało mi nie całe 10 minut. Z dzikim uśmiechem wciągnęłam na siebie poszczególne części garderoby. Nie myślcie sobie, że nie założyłam bielizny, tylko po prostu nie bee wam o tym pisać. Właśnie miałam wychodzić gdy...
- Aw! Kochanie ktoś po ciebie przyszedł!- Usłyszałam podniecony głos babci i rzuciłam się biegiem na drzwi, potem na schody i w rezultacie dotarłam na dół.- Jakiś młodzieniec do ciebie. Taki wysoki!- Mówiła dalej pokazując ręką nad swoja głową i stając na palcach.- Powinnaś otworzyć...- Popchnęła mnie na drzwi.
      Wyjrzałam dyskretnie przez okno znajdujące się obok drzwi i stanęłam jak wryta. Ja... Ja... Ja kurwa nie wiem co?! Za drzwiami stał nie kto inny, jak Alan Traget.
- Ja pierdole!- Powiedziałam to o wiele za głośno niż chciałam, ba na twarzy babci pojawił się taki mord, że od razu zrobiłam krok w tył.
- Coś ty powiedziała, młoda damo?!- Zrobiłam oczy kota ze Shreka i powiedziałam piskliwym głosikiem.
- Babciu, błagam powiedz, że mnie nie ma, błagam cie na wszystkie narody jakie chodzą po tym świecie, błagaaaammmmm!!!
      Babcia wzniosła oczy do nieba a ja już widziałam, że jest moja... Aby się upewnić, że powie to, o co ją prosiłam stanęłam zaraz za drzwiami. Gdy tylko drzwi się otworzyły, kobieta ta dokonała takiej zdrady o jaką bym jej nawet nie podejrzewała w najskrytszych snach... Już ja sobie z tobą kurwa pogadam, oj pogadam!!
- Wejdź kochaniutki...- Powiedziała, po czym z zapraszającym gestem wpuściła go do domu.- Aw, musi tylko zjeść śniadanie i możecie iść.
      Spojrzałam na nią spod łba i bez słowa pomaszerowałam do kuchni. Co on tutaj kurwa robi?! Ja pierdziele! Wiem, Powiem, ze mnie boli brzuch i nie mogę iść dzisiaj do szkoły, a to, że zbiera mi się na wymioty od widoku jego mordy, to już inna inszość. A gdyby tak...
- Usiądź sobie dziecko...-Powiedziała wskazując mu gestem krzesło przy stole.- Jesteś głodny? Mam nadzieję, ze jadłeś śniadanie, bo śniadanie to...
      Ble, ble, ble, bo śniadanie to najważniejszy posiłek dnia... Ja pierdole codziennie ta sama gadka. Spojrzałam przelotnie na Alana i uświadomiłam, sobie, że wcale nie patrzy na moja babcię tylko na mnie, i to tak natarczywie, że skuliłam się na krześle.
      Gdy babcia skończyła już swoje wywody na temat zdrowego odżywiania, podeszła do mnie z patelnią i nałożyła mi wciąż skwierczącej jajecznicy. Alan spojrzał na mnie z uśmiechem i z zaciekawieniem rozejrzał się po kuchni. Pewnie patrzy, co by można było zajebać? Ciekawe, co by się stało jakbym mu przyjebała tą patelnią? Bezwarunkowo na mojej twarzy pojawił się uśmiech. A ten kretyn myślał, że to do niego, bo uśmiechnął się jeszcze szerzej.
      Zjadłam jak najszybciej i odstawiłam talerz do zlewu, po czym bez słowa ruszyłam do drzwi ściągając z wieszaka kurtkę po drodze. A siedź tam sobie kurwa, ale jak tylko wejdziesz do mojego pokoju...
- Aw, czekaj jeszcze ja!- Zaśmiał się i podbiegł do mnie otwierając mi drzwi.
-Ty...- Nie dokończyłam, bo w drzwiach stała już babcia z miną w stylu, zachowuj się, bo inaczej szlaban do końca życia. - Idziesz czy nie?!- Rzuciłam przez ramie i pomaszerowałam w stronę przystanku.
- Emm? Aw, bo ja...- Ja pierdole czego znowu? Zapomniał zapytać mamusi, czy możne jechać autobusem do szkoły?
- Czego?- Spiorunowałam go wzrokiem, a ten tylko uśmiechnął się i pomachał mi kluczykami przed nosem.
-Mam auto, więc nie musimy jechać autobusem.- Rozejrzałam się po ulicy i nie zauważyłam żadnego auta, oprócz starego merca sąsiada i pięknego czarnego Audi A6.
- Że niby jakie auto?-W tym samym momencie Alan kliknął na pilota przy kluczykach, a te piękne czarne Audi robiło takie PIP! WOW, ja pierdole, ale bryka! Zobaczywszy moja minę Alan parsknął tylko śmiechem... 
-Wskakuj, bo się spóźnimy. A jeszcze muszę podjechać w jedno miejsce.
       Rzuciłam się biegiem do samochodu, ale tuż przy drzwiczkach od strony pasażera zatrzymałam się i spojrzałam z powagą na całą tą chora sytuacje.
- Na pewno jedziemy do szkoły?- Spytałam się z poważna miną. A co jeśli jest jakimś zboczeńcem i tylko czeka, żeby mnie wywieść do jakiegoś lasu, albo jakiejś rudery na wsi i będzie mnie tam trzymał i torturował...
- Tak, na pewno jedziemy do szkoły tylko, jeszcze podjedziemy do sklepu.-Przerwał mi i spojrzał prosto w oczy, a ja zrobiłam minę głupiutkiego króliczka, albo chorego umysłowego człowieka, bo Alan dodał szybko.- No wiesz po coś do jedzenia.
- Dobra-. Powiedziałam.- Ale pamiętaj, że przeszłam kurs samoobrony i ćwiczyłam karate... Dodatkowo mam przy sobie takie rzeczy o których ci się nawet nie śniło.- Alan poniósł ręce w poddańczym geście i zaczął się śmiać, a ja spłonęłam rumieńcem i z furią w oczach wsiadłam do samochodu.
      Moja wielka furia minęła gdy rozejrzałam się po aucie, siedzenia i i niektóre elementy deski rozdzielczej były zrobione ze skóry, oparcia i inne takie wykonane były z czystego drewna a całość wieńczyły głośniki z których sączyła się muzyka klasyczna połączona z muzyka elektryczna, dokładnie taka jakiej słucham. Dopiero po tym jak Alan odpalił silnik zorientowałam się, że siedzę z otwarta buzią i wybałuszonymi oczami. Minęło jeszcze parę minut, zanim odzyskałam głos.
- To gdzie dokładnie jedziemy?-Spytałam rozglądając się po coraz to bardziej zamożnej okolicy.
-Zobaczysz...


-=-=-=-=-#-=-=-=-=-
-=-=-=-=-#-=-=-=-=-#-=-=-=-=-#-=-=-=-=-

Autorka:
Wiem, że mnie długo nie było. Chciałam się usprawiedliwić tym, że zepsuł mi się komputer, gdzie miałam napisane już a chyba z 7 rozdziałów. A, że dopiero teraz udało mi się wysępić od rodziców nowy komp dopiero teraz zabieram się do pisania. A ten rozdział jest dla Narwi
PS. Jeszcze jedno chciałabym was prosić o głosowanie na zespół - Centrala 57
Chłopaki naprawdę świetnie graja, znam ich osobiście i prosili mnie o wrzucanie tego linka i spamowanie całego internetu :) A tutaj macie jeszcze kilka ich utworów:
Małe miasteczka "ciasteczka" 
Nocą 
Anioł i Diabeł 
I moja ulubiona Mamy Siebie