piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 4

      Incydent w stołówce zakończył się tak szybko jak się zaczął, zaraz po tym, jak kochany dyro zobaczył prawdziwe oblicze tej cholernej bladzi Efezji. Najlepsze to, że przyznał mi rację, iż to dziecko jest niewyżyte i w ogóle, ale mojej kary nie cofnął.
      Teraz szłam już w stronę mojej szafki, aby jak najszybciej się stąd ulotnić.
- Ha! Niech żyje sprawiedliwość!! Ale, jaka sprawiedliwość!? Przyznał mi racje, ale sam nic nie zrobił. Głupi cep! Do dupy z taką sprawiedliwością!- Rozejrzałam się po korytarzu, na szczęście był pusty.-  Cholera, zaczynam mówić do siebie, to nie jest dobry znak.
      Doszłam w końcu do mojej szafki, wyciągnęłam potrzebne mi rzeczy i zostawiłam te niepotrzebne, czyli książki. Zarzuciłam plecak na ramię i żwawym krokiem ruszyłam Do domu.
-=-=-=-=-#-=-=-=-=-
-=-=-=-=-#-=-=-=-=-#-=-=-=-=-#-=-=-=-=-
- JUŻ JESTEM!!- Wydarłam się na cały regulator, gdy tylko przekroczyłam próg hacjendy.
       Mieszkam tata i babcią, co ja gadam głównie z babcia, bo tatuś pracuję za granicą i jest bardzo bogatym i wpływowym człowiekiem. Oh i ah. Gadam jak ta pieprzona Efezja. Pewnie chcecie wiedzieć dlaczego, tak jej nie cierpię. Spoko powiem wam. 
       Kiedyś przyjaźniłam się z Efezją, lecz, gdy moja mama umarła, przestało mi zależeć na wyprzedażach, chłopakach, znajomych i imprezkach. Jak tylko to do niej dotarło, zerwała ze mną kontakt a ja spadłam na samo dno, szkolnej społeczności.
      Tak wiem, brzmi to jak tani scenariusz Disney Chanel. No, ale tak było. Ojciec cały czas mi powtarza, że jak chcę to mogę zmienić szkołę, ale ja nie dam się tej zdzirze wysiudać. O nie kurwa, co to, to nie! Dlatego też, ta blond lala próbuję mi jak najbardziej uprzykrzać życie...
- O kochanie, przyszłaś już!- Usłyszałam za sobą wesoły głosik babuni.- No, opowiadaj, jak było w szkole? Czy ta cała Efezja i jej orszak przyzwoitek znowu coś odwaliły?- Kocham ta kobietę za jej teksty i za to, że mogę jej o wszystkim powiedzieć.- No już, mów mi tu, jak na spowiedzi!- Zaśmiała się i pociągnęła mnie za sobą w głąb salonu, po czym posadziła obok siebie na wygodnej kanapie.
- Nie, babciu. Dzisiaj były nadzwyczaj spokojne, trochę mnie to na początku przestraszyło, ale później już się przyzwyczaiłam i...
- Aw...-Wtrąciła się babcia karcącym tonem.- Wiesz, że nie lubię, jak kłamiesz... Ehh... Dzwonił do mnie twój Dyrektor, powiedział mi o wszystkim co się dzisiaj stało...
-Ale...- Zaczęłam, lecz babcia uciszyła mnie gestem dłoni.
- Nie przerywaj mi moja panno. Powiedział mi również co się wydarzyło później na stołówce. Wytłumaczył mi również, dlaczego nie cofnął ci kary. Więc słucham co masz mi jeszcze do powiedzenia?- Zamilkłam i spuściłam głowę. Jutro ten stary cep, cham i prostak, obudzi się z bombą w łóżku. Nie kurwa nie obudzi się i chuj.

1 komentarz:

  1. Tak sobie buszuje po internecie i nagle bum! Wpadam na twojego bloga. A jak wpadłam to stwierdziłam, że warto przeczytać. I nie była to zła decyzja. Jak na razie nie ma zbyt wielu, ale fabuła jak na razie zapowiada się dobrze.
    Masz ten lekki styl pisania za co masz od razu u mnie plusa. I oczywiście te poczucie humoru... I mówienie do siebie...
    Co do błędów to jedynie kilka razy wypatrzyłam błąd interpunkcyjny. I to chyba wszystko.
    Tak czy siak pisz dalej, bo jestem strasznie ciekawa co się dalej wydarzy. Tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń